
Opowieść 6

Miałam przygotowaną inną opowieść na wystawę, ale tak się zdarzyło, że ktoś inny nie mógł swojej opowieści dokończyć. A historia Marii i rzeki Huczwy przyszła do mnie i chyba chciała, żebym ją opowiedziała. Czytałam wiele relacji z wojny 1920 roku, ale w tej zachwycił mnie obraz małej rzeki i trzcin, w których ukrywa się bohaterka. W prawdziwej historii rzeka nie ocala Marii, tylko przypadek, ale wyobraziłam sobie, że może mała Huczwa też miała w tym cudzie ocalenia swój udział. A może spotkanie siostry dziewczyny i rzeki było tylko przerywnikiem wśród strasznej wojennej zawieruchy. Chwilą zawieszenia grozy.
“Doczołgałam się do Huczwy. W miejscu tym rzeka była bardzo błotnista i porośnięta trzcinami. Weszłam w trzciny ostrożnie, starając się żadnej nie złamać i, zapadając się w błoto coraz głębiej, dowędrowałam do środka. Tam błoto sięgało mi wyżej pasa. Położyłam się między trzcinami, obsmarowując się cała lepkim czarnym błotem, by twarz i biała bluzka nie prześwitywały spośród trzcin.”
Maria Zdziarska-Zaleska
Wojna 1920 roku jest wojną okrutną, szczególnie krzywdzącą kobiety. Maria zostanie cudem ocalona i potem zasłynie jako oddana lekarka, konspiratorka i bohaterka. Ale w tej chwili, kiedy chowa się w Huczwie, jest tylko młodą dziewczyną, którą Wielka Bitwa cieniem swoim przykryła. I tak o niej myślę.
Monika Rejtner, Bibliotekarka i edukatorka.
